Tobogan / 10. tydzień 2019

/
Tobogan / blog 
/
Tobogan / 10. tydzień 2019

Tobogan / 10. tydzień 2019

11. 3. 2019 13:58   Jan Šlachta

11 Mar


Witam serdecznie wszystkich czytelników kolejnego numeru naszego Toboganu. Na samym początku tygodnia stawiła się u nas pani, która spowodowała małą kolizję z udziałem Jany i firmowego samochodu. Gdy zaczęły wypełniać potrzebne dokumenty dla ubezpieczyciela, konkretnie chodzi o pole „data ważności prawa jazdy”, jak możecie się domyślić okazało się, że Jana od 9 miesięcy jeździ z nieważnymi dokumentami. Chwilę zastanawialiśmy się, jak tę sytuację rozwiązać, ale zaraz wszystko samo się wyjaśniło. Już od jakiegoś czasu Jana zastanawiała się, dlaczego nosi w torebce jakąś kartkę z numerami. Okazało się, że był to numer do odebrania nie tak już bardzo nowego prawa jazdy, które od prawie roku czeka na swoją właścicielkę w urzędzie w Havířovie. Jana więc zebrała się, oznajmiła, że bez prawa jazdy przecież nie może prowadzić, po czym wsiadła do samochodu i pojechała je odebrać.

W poniedziałek spieszyło się też wygranym w kręgle z poprzedniego Wielkiego Poniedziałku. Umówili się, że po pracy wyskoczą na jedną rundkę. Na piwo miał ochotę również Radek, jest jednak bardziej wymagającym konsumentem, ponieważ poszedł po nie do górskiej chaty Ostrý i połączył to od razu z wieczorkiem podróżniczym. Prezentacja tak go zainteresowała a piwo tak zasmakowało, że stracił poczucie czasu, co skutkowało schodzeniem w ciemnościach. Możemy tylko mieć nadzieję, że dotarł cały i zdrowy, ponieważ w poniedziałek przyszedł do pracy tak późno, że jeszcze nikt go nie widział. Że nie tylko Radek lubi sport udowodniła Ivanka. W piątek przyjechała do pracy na rowerze, co przez cały dzień wyglądało na wspaniały pomysł. To znaczy do momentu, kiedy trzeba było wracać do domu z groźnie wyglądającymi chmurami nad głową – FOTO. Pedałowała z całej siły i zdążyła uciec przed burzą, jednak tak zgrzana, że może lepiej byłoby zmoknąć. Piątek upływał w rytmie różnego rodzaju świętowania. Dziewczyny i kobiety były w różny sposób obdarowywane z okazji Dnia Kobiet – kwiatami, słodkościami i innymi prezentami. Coś więcej czekało na Janę V., z którą na porannej naradzie świętowaliśmy jej urodziny. Wyborem prezentu miał się zająć fan zdrowego odżywiania Lukáš V. Kupione dla Jany produkty były dla niej idealne, dla mnie trochę dziwne, ale szczerze mam nadzieję, że Lukáš nigdy nie będzie kupował dla mnie żadnego prezentu. Ponieważ od dawna wyznaję zasadę, że do krwistego wołowego steku najlepszym dodatkiem jest drugi stek, takimi pysznościami, jak makowy raw batonik, brązowy len, suszona miechunka i moroszka, mąka ryżowa czy kukurydziany kuskus raczej by mi nie dogodził. Nie wiem, czy Jana starała się uciec przed podobnymi prezentami, ale razem z panem dyrektorem poleciała świętować dalej do Florencji. Oprócz pchlego targu odwiedzili wiele galerii, spotkali kilku artystów ulicznych, wypróbowali nowe kapelusze, ale nigdzie nie znaleźli tej właściwej pamiątki – FOTO, FOTO, FOTO, FOTO i FOTO. Aż w końcu natrafili na idealną, niestety, nie mieli jak jej przywieźć – FOTO. Życzę im tym samym dużo urodzinowego nastroju i wspaniałych doświadczeń, a pozostałym przyjemnego nowego tygodnia. JC